wtorek, 9 sierpnia 2016

Lodowa Przełęcz przez Dolinę Jaworową



     Tak, udało się !!!! Zdobyłam najwyżej położoną przełęcz tatrzańską dostępną szlakiem ( 2372 mnpm) prawie 1400 m przewyższenia. Bardzo długa 10 godzinna trasa, ..... warto było :) Ale zacznę od początku.




    Wszyscy gnają w Tatry polskie, stoją w kolejce na Giewont, w kolejce do parkingu na Palenicy, w kolejce do kolejki..... ufff wszędzie tłumy ludzi, doliny przypominają pochody pierwszomajowe w swoich najlepszych czasach, gwar jak w ulu. Może tak da się wypocząć, zobaczyć trochę gór, nawiązać nić porozumienia z innymi uczestnikami najazdu. Ja raczej trudno się socjalizuję w tłumie i jak tylko odebrałam samochód z naprawy wróciłam w moje ukochane słowackie Tatry. Nie rozumiem dlaczego Polacy nie korzystają ze szlaków oddalonych raptem o 50m ( Dolina Białej Wody i dalej na Polski Grzebień, albo Rohatkę) czy oddalonej aż (!) o 2 km Tatrzańskiej Jaworzyny skąd prowadzą dwa przecudnej urody szlaki : jeden na Kopską Przełęcz a drugi Doliną Jaworową na Lodową Przełęcz. A może to i lepiej...przynajmniej wychodząc na te szlaki miałam upragnioną ciszę i spokój.

   Przygotowując się do tej wyprawy przeczytałam kilka opisów szlaku na blogach górskich i opinie były różne. Jedni zachwyceni Doliną Jaworową i widokami z Przełęczy Lodowej inni narzekali na uciążliwość szlaku i to że bardzo długi. Zdecydowałam się jednak iść, bo jak nie teraz kiedy dzień jest jeszcze długi to kiedy ?  Nie zawiodłam się, szlak wspaniały dla takich włóczykijów jak ja. Prowadzi początkowo przez las ale co jakiś czas otwiera się przestrzeń a to na pobliski Murań, a to na potok szemrzący przez całą drogę a to wyłaniają się poszarpane szczyty grani Jaworowych Wierchów. Ponad dwu godzinny spacer, w czasie którego prawie niezauważalnie nabieramy wysokości i docieramy do miejsca nazwanego Jaworowym ogrodem. Potem już nie jest tak lekko i przyjemnie. Czeka nas palące słońce, kamienne schody i piarżyska, ciśnienie w uszach daje znać o tym że nabieramy pożądanej wysokości......czyli to co w wysokich górach kochamy najbardziej hahaha. Przygoda, adrenalina, satysfakcja !!!

   Ludzi na szlaku jak na lekarstwo. Miła rodzinka - mama z trójką dzieci w różnym wieku, rozłożyli się na ogromnym kamieniu, który pomieścił ich wszystkich razem z piknikowymi zapasami jedzenia i nie zamierzali się wspinać dalej. Rozmawiali nie za głośno, cieszyli się z wakacji i spaceru jaki sobie zafundowali. Oprócz nich spotkałam 4 osobową grupę emerytów w dość zaawansowanym wieku, którzy dziarsko maszerowali aż na samą przełęcz. Zaimponowali mi bardzo kilkoma rzeczami. Byli niesamowicie dowcipni i weseli, więc miło było z nimi chwilkę pogawędzić, panią która była z nimi a która bardzo ich spowalniała cały czas otaczali opieką i pomocą tak,że mogła czuć się między nimi bezpieczna zwłaszcza w trudniejszych miejscach szlaku. A najważniejsze, to niesamowita wiedza jednego z panów. Potrafił wskazać, opisać i nazwać każdy szczyt, każdą przełęcz czy inne charakterystyczne miejsca. Był kiedyś przewodnikiem tatrzańskim i szkolił innych. Takiego nauczyciela gór chciałabym mieć :)
Bardzo miłym epizodem wczorajszego dnia było spotkanie prowadzących bloga "Zanim znów wyruszysz w góry" Weszli na przełęcz inną niż ja drogą - ze strony Lodowej Dolinki. To było bardzo zabawne spotkanie, oni się ucieszyli,że spotkali swoją fankę (mnie !) a ja że spotkałam ich i odważyłam się zaczepić co zaowocowało bardzo miłą wspólną rozmową a śmiechu i różnych zabawnych górskich opowieści było przy tym co niemiara :)
   Oprócz tych kilku osób spotkałam może jeszcze z 7 innych i to w ciągu 10 godzin!!!

Czas na zdjęcia :)

  Nie będę opisywała dokładnie topografii szlaku, bo nie jestem w tym ekspertem. Facebook bardzo zmienia udostępniane tam zdjęcia, więc pokażę większość tutaj z krótką notką.
 Tutaj następuje rozgałęzienie szlaków. Prosto to ten na Lodową Przełęcz

Przechodząc przez mostek kierujemy się do Chaty pod Muraniem i dalej Na Kopską Przełęcz (notabene trasa niemal emerycka, wygodna bez żadnych trudności za to bardzo piękna i widokowa, polecam ). Tym razem ja przez mostek nie przechodzę i idę Doliną Jaworową.


 Czasem przez las.....




......a nieraz przez łąkę albo wzdłuż potoku.
Mimo,że trwa to dwie godziny nie nudzi się wcale ani nie dłuży.



Zwłaszcza,że bywają miejsca gdzie można się na chwilę zatrzymać i popodziwiać okolicę.


Za tym mostkiem mija połowa trasy i zaczyna się zabawa :)





Jaworowe Turnie są tak wielkie i majestatyczne, ledwo mieszczą się w kadrze. Żałuję że nie udało mi się oddać w pełni ich piękna. Uwierzcie mi na słowa, robiły na prawdę ogromne wrażenie zwłaszcza poprzez swoją bliskość.



Mijany po drodze Żabi Staw Jaworowy.





Nabieram wysokości i oczom ukazują się kolejne szczyty.


A tu po raz pierwszy widzę mój cel :) Lodowa Przełęcz.



Zza Jaworowych szczytów wyłaniają się inne tatrzańskie pasma.





Ten widok powalił mnie i wzruszył.



 Dla niedowiarków, Babia Góra patrzy, gdziekolwiek jesteś :) ( tam z tyłu - wytęż wzrok )


Widok z Lodowej przełęczy miedzy innymi na polską stronę  Tatr



A po drugiej stronie Przełęczy dostępna przy pomocy łańcuchów Lodowa Dolinka i zielony teraz Lodowy Staw ..... a nad nimi....



......Łomnica z widoczną stacją na szczycie,



A oto i ja we własnej osobie :)



Pora wracać, ostatni rzut oka na piękno tego świata







Schodząc co chwilę oglądam się za siebie. Taka szkoda,że to już koniec
A poniżej zdjęcia kwiatów w Ogrodach Jaworowych :















Żegnam się i wracam do domu....to była długa trasa ale bardzo mnie wzruszyła i na długo zapadnie w pamięci .





Jeszcze nieraz tu powrócę i wszystkim gorąco polecam .
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz