czwartek, 15 września 2016

Człowiek czy to brzmi dumnie?





 Człowiek, czy to brzmi dumnie? Ludzki- czy ten przymiotnik ma być nośnikiem konkretnych wartości? Humanitarny, czyli jaki?


    Mam ogromny kłopot z ludźmi. Zawsze trzymałam dystans, nie zaprzyjaźniałam się łatwo, za to jak się zakochiwałam to jak ćma do ognia.... jakbym miała siedem żyć...... 

    Już pisałam o tym wcześniej, że prawie wszystkie przyjaźnie zakończyłam, chociaż żal mi tego stanu, być może ułudnego, w którym mam za plecami kogoś, kto będzie mi wsparciem w potrzebie. Niczego specjalnego od ludzi nie oczekuję. Bardzo jest mi przyjemnie poznawać wartościowe osoby, pełne pozytywnej energii, ciekawości świata i otwartości serc. Bardzo się cieszę, że spotykam takich na swojej drodze. Ostatnio głównie wirtualnie, ale jak to przyjemnie poklikać z pozytywnie nakręconą znajomą-nieznajomą ;) mieszkającą w Warszawie, Katowicach czy Krakowie. Albo otrzymać z rana uśmiechniętą wiadomość na facebooku, w której są serduszka i życzenia miłego dnia. Żeby nie było, że żyję jedynie w cybernetycznym świecie, mam także  znajomości całkiem realne :). A te osoby poznane w sieci mam nadzieję, że kiedyś poznam w świecie rzeczywistym. Jedną z nich już za tydzień z czego się bardzo cieszę :)  

       Ale co z ludźmi tak w ogóle ? Mam z tym problem....... Chociaż zachowuję dystans i nie zależy mi specjalnie na nowych znajomościach, to jednak  KAŻDEJ osobie  którą poznaję daję na początek 100 % zaufania. Dlaczego???? Dlaczego mając tak złe zdanie o ludziach nie jestem czujna, podejrzliwa, nie szukam kłamstw w ich wypowiedziach? Najwyraźniej jestem naiwna jak dziecko a może mimo wszelkich dowodów na ludzkie skurwysyństwo ( przepraszam za słowo) postrzegam innych swoją łatwowierną miarą i nie podejrzewam tego, że ktoś może mnie zranić, skrzywdzić........ 
       Bo ja niestety jestem jak niezapisana kartka. Wszystko widać na mojej twarzy. Nawet nie trzeba specjalnie pytać. Gdy jestem szczęśliwa promienieję, gdy jest mi smutno rozpacz wycieka wszystkimi porami mojej skóry. W złości ciskam błyskawice wzrokiem, a gdy się dobrze bawię to skaczę, śpiewam, gadam, śmieję się na głos..... aktorką byłabym marną, nawet nie marną tylko żadną.... Nie umiem udawać ani kłamać......wszystko widać od razu.

      O ludziach i motywach ich zachowań można byłoby pisać bardzo grube książki a nie tylko krótki wpis w takim pamiętniczku jak ten. Ludzkość nie widzi nic poza końcem własnego nosa: niszczy, burzy, wojuje, zabija. Nie ma nic dobrego w ludzkości. Chełpi się swoim humanitarnym postępowaniem a przecież humanitarny powinien znaczyć- dla doba ludzi. Humanitarna pomoc okazuje się być sposobem na wyłudzanie ogromnych pieniędzy od wrażliwszej części ludzkości albo od tych którzy w ten sposób odpokutowują swoją obojętność. Humanitarnie chce się zbijać zwierzęta, jakby to temu zwierzęciu robiło jakąkolwiek różnicę. To ludzie prowadzą wojny zabijając się nawzajem, celowo wzbudzają nienawiść skierowaną przeciwko jednej grupie a inną oczipowują, niby dla wspólnego dobra - zamiast mówić o doskonałej inwigilacji. Bogatsi korzystają z niewolniczej pracy biednych po drugiej stronie globu, żeby nie widzieć i nie mieć wyrzutów sumienia. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale ponieważ jest tak daleko udają, że nie ma problemu. To ludzie niszczą ekosystem nie zastanawiając się jak my - ludzie będziemy żyli za kilka lat!!!!! Nie za 100 albo 1000 ale za 5-10 lat!!!! Zanikają rzeki a nawet jeziora, zatruwane są źródła i wody podskórne a przecież bez wody umrzemy.
        To takie ogólne grzechy ludzi, które wprawiają mnie w przerażenie..... a te szczególne? Kobiety traktujące swoich mężczyzn jak chodzące bankomaty, mówiące do nich z wyższością i pobłażliwością graniczącą z pogardą. Mężczyźni dla nich to często niemal niedorozwinięte dzieci, zdolne do zarabiania pieniędzy ale niezbyt rozumne, nie mogące ogarnąć skomplikowanej natury kobiecej w której przecież nie ma nic ponad : nie wiem czego chcę, to nazwę to kobieca tajemnicą...... Mężczyźni, którzy poniżają swoje żony tylko dlatego ze mogą. Zapuszczeni, z brzuchami piwnymi chadzają ulicami niczym panowie świata nie zauważając jacy żałośni są w tej swojej pozie pawia. Rozwrzeszczane dzieciaki, którym wszystko wolno i powoli stają się tyranami i sadystami dla słabszych rówieśników. Wiem, że przerysowuję ale każdy z nas zna takie przypadki wśród znajomych albo przypadkowych ludzi spotkanych nawet na ulicy.
     
    Słyszy się i takie zdania: 
-spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, 
-wybaczajmy ludzkie słabości, 
-nikt nie jest doskonały.

      Łatwo jest kochać swoje dzieci, rodziców, a co z obcymi ludźmi? W idealnym świecie homo sapiens czyli człowiek rozumy, który oprócz inteligencji ma tak szeroki wachlarz uczuć zwłaszcza empatycznych, dzięki którym stworzył cywilizację, nie powinien żyć jak to się dzieje we współczesnym świecie. Dlaczego tak mało jest życzliwości, zrozumienia, współistnienia ludzi tak w ogóle. Dlaczego ludzie się podzielili na tych ze Wschodu i tych z Zachodu, na tych zamożnych i tych ubogich, tych lepszych i gorszych. 
     Ludzie gardzą zwierzętami ale wśród nich nie ma tyle okrucieństwa, zabijają tylko żeby przeżyć, nie znają tak niskich uczuć jak zawiść i kłamstwo. A najwyższym progiem oszustwa na jakie stać mojego psa jest zawołanie mnie do drzwi tylko po to, żeby zająć moją, wygrzaną część łóżka :).
     
     Tylko człowiek w imię religii dokonuje największych zbrodni wobec innego człowieka. I to także w religii w jakiej wychowaliśmy się, a przynajmniej większość z nas. Najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości a zazdrość, kłamstwo, złe słowa, obłuda są na porządku dziennym. Krzywdzenie dzieci wykorzystując władzę wychowawcy, ojca albo duchownego. Święci okazują się być psychopatami, zbrodnie przeciwko niewinności zamiatane pod dywan...jak żyć w podwójnej moralności tych którzy powinni być przykładem?!

      Chcę wierzyć, że to nie dotyczy wszystkich, że na świecie jest większość ludzi dobrych a ci źli są po prostu bardziej widoczni. Źle mi z tym, że trzeba być czujnym, że należy udawać, nie odkrywać swoich uczuć. I dlatego te 100 % zaufania, które daję jest dewaluowane a ja już nawet się nie dziwię, tylko jest mi przykro. 
     Buduję sobie solidny mur, za który czasem kogoś wpuszczam ale generalnie oswajam samotność. Wiem, że nie tylko ja tak robię. Czy grozi nam - nadwrażliwcom samotne życie wśród ludzi, bo zaufanie przychodzi coraz trudniej?

Ile razy tak mocno skupiam się na tym by pokochać ludzi takimi jakimi są, bez uprzedzeń i nadaniem każdemu prawa do swoich przekonań, decyzji i sposobu postępowania nadarzają się takie sytuacje, które znowu podkopują moją wiarę w człowieka - ten zamek z piasku - i rozwalają go w pył ....
I znowu buduję sobie solidny mur w ramach którego żyję bezpiecznie choć samotnie......


     Generalnie skupiam się na dobrej stronie życia. Wizualizuję sobie to, co mnie uszczęśliwia i nadaje mojemu życiu sens a mnie spełnienie. Coraz rzadziej widzę tam ludzi ale tęsknię za nimi. 

      Świat i ludzie się zmieniają. Widać to chociaż po gwałtownym rozwoju grup społecznych, które stawiają na samodoskonalenie i rozwój. Mam nadzieję, że humanizm będzie znowu wartością z której będziemy dumni. Nie liczę na to, że stanie się to powszechnym zachowaniem, bo jednak władza i pieniądze będą zawsze największym afrodyzjakiem ale może tych murów będzie coraz mniej. Mam nadzieję, że chęć dawania i odczuwania miłości, zaufania i bliskości stanie się mocniejsza od kłamstw, oszustw, wykorzystywania dobroci tych co czują mocniej, za dużo myślą. 
            Zazdroszczę takim ludziom jak Gutek, którzy mimo wszystko kochają ludzi i swoim przykładem pokazują drogę, którą należy iść a dla tych który zawiedli mają mimo wszystko uśmiech, nadzieję i przebaczenie. 
      Ciężko przychodzi mi wybaczanie ale wybaczam i nie trzymam długo urazy. Tłumaczę to sobie tak, że wszelka krzywda jaka mnie dotknęła pokazuje mi jaką jestem silną osobą, bo to przetrwałam. Problem nie jest mój tylko tego kto krzywdzi, bo dobro powraca ale zło powraca znacznie mocniejsze, zatem to nie ja powinnam czuć się źle . 

       Nie jestem doskonała, staram się być swoją najlepszą wersją każdego dnia, chociaż wiem, że długa droga przede mną. 

     Najlepszym sposobem dla mnie,żeby powrócić do stanu równowagi i szczęśliwości jest górska wyprawa, zatem w drogę i do następnej górskiej relacji już wkrótce <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz