sobota, 10 września 2016

Zawrat

      


      Rzadko chcę mieć towarzystwo w górach, ale dla dzieci a czasem także dla znajomych, zwłaszcza gdy chcę kogoś lepiej poznać robię wyjątek.
Tym razem towarzyszył mi syn ze swoją uroczą sympatią. Jeszcze dwa lata temu nie za bardzo chciał wychodzić na szlak: nie wiem czy sam nie chciał, czy moje towarzystwo mu nie odpowiadało? Ostatnio jednak zaproponował wspólne wyjście. Biłam się z myślami co im pokazać.... czy pójść na szlak dobrze mi znany, czy zaproponować coś co i dla mnie jest nowością? Pomyślałam sobie, że może Konrad nie ma doświadczenia górskiego ale przecież jest wysportowany i chętny na duży wysiłek a jego towarzyszka już bywała w Tatrach wcześniej więc tutaj nie miałam żadnych obaw, że sobie poradzi........to ja tu przecież jestem najsłabszym ogniwem : starszawa, tęgawa, ale jakże chętna na wędrowanie  hahahaha

     Padło na Zawrat, którego jeszcze nie znałam. Wydawał mi się dobrym pomysłem. I rzeczywiście to był strzał w dziesiatkę. Nie dość że szlak ambitny kondycyjnie to na dodatek bardzo atrakcyjny widokowo. Ja wiem..... wielu ludzi myśli, patrząc na to, iż jestem bardzo często na szlaku, że ja śmigam jak kozica po górach ale niestety nie. Mam przeciętną kondycję a nawet mam ostatnio dziwny lęk przed łańcuchami ale za to jestem wytrwała i wytrzymała.

       Moje pierwsze spotkanie z łańcuchami to szlak na Giewont. Bałam się go trochę, wczytywałam się w relacje ze zdobycia go podobnie jak wspinacze śledzą każdy etap zdobywania  Elbrusa albo K2. Ale dla mnie to była wtedy wyprawa na taką miarę. Teraz z perspektywy czasu sama śmieję się z tego, ale nie lubię nieznajomych sytuacji, albo może lepiej powiedzieć stresuje się nimi niepotrzebnie na wyrost...... dziwne to, prawda :) nie znam a nie lubię ...... to brzmi niemal jak parafraza cytatu z "Rejsu" 

- "bo ja lubię proszę pana tylko te melodie które znam, no bo jak może mi się podobać coś czego nie znam " 

   I pewnego październikowego dnia poszłam, wspięłam się po tych łańcuchach i wypolerowanych kamieniach i stwierdziłam, że chodzenie po górach tam gdzie jest ta stalowa biżuteria to jest to co lubię najbardziej. Była później Świnica, Szpiglasowa Przełęcz z Piątki, Rohatka i część drogi na Rysy oraz kilka innych a zachwiał moją pewność siebie w zeszłym roku Mały Rozsutec. Może nie pokonał, bo jednak wyszłam i zeszłam cała i zdrowa ale był tam taki moment przy wejściu kiedy spanikowałam i nie umiałam wejść bez pomocy innych a potem w tym samym miejscu spocone ze strachu dłonie zamiast trzymać się żelastwa ślizgały się po nim a ja bałam się że spadnę i umrę w tym strasznym miejscu. 
     Już wydawało mi się że pokonałam ten lęk gdy wyjście z zeszłego tygodnia na Jagnięcy Szczyt wyzwolił we mnie dawne pokłady strachu i dlatego idąc na Zawrat trochę się bałam jak to będzie tym razem. Dość długi odcinek przed samą przełęczą jest ustrojony łańcuchami i kilkoma klamrami. Na szczęście większość z nich udało mi się ominąć bokiem, skały były chropowate a wiele wystających uskoków dawało dobre podparcie dla dłoni i stóp. Miałam niemal wrażenie, że w niektórych miejscach łańcuchy bardziej przeszkadzają niż pomagają. Na pewno bez nich nie dałoby się zejść ale przy wychodzeniu trzymałam się ich tylko kilka razy. Jak tam wchodzą narciarze zimą ???? To jest dla mnie niepojęte.
    Ale pora na przedstawienie szlaku na Zawrat :)

  Zanim dotarliśmy do celu trzeba było zacząć w Kuźnicach a potem moją ulubioną Dolinką Jaworzynki na Przełęcz między Kopami





   Hala Gąsienicowa jest dobrą bazą wypadową na wiele szlaków: Przełęcz Krzyżne, Granaty, Kościelec, Kasprowy Wierch, Świnicę,  Kozi Wierch i oczywiście Zawrat, który stanowi także początek Orlej Perci. Każdy kto dużo chodzi po Tatrach wielokrotnie zaczyna swoje wyprawy właśnie tutaj. Także i ja jestem tu dość często ale zawsze zachwycają mnie dwa ujęcia tego miejsca :

Wejście na Halę....


....i widok Kościelców w tej pozycji, kiedy Mały Kościelec jest wyraźnie z przodu a ten duży cały skalisty wygląda jak jego cień. Nasze polskie Matterhorny :)



Idę wolno, bo widok mnie zachwyca i po raz enty obfotografowuję to miejsce a moi towarzysze w tym czasie odpoczywają w najlepsze. Za nimi widać wyraźnie stację kolejki na Kasprowym Wierchu



    Następny przystanek przy Czarnym Stawie Gąsienicowym.
Z tej perspektywy Kościelec nie wygląda aż tak strasznie jak z Karbu, może jednak dam radę ? Do przemyślenia zanim zima nastanie i trzeba będzie czekać do następnego roku :)





    Teraz czeka mnie jednak inne wyzwanie. Zanim to się stanie trzeba okrążyć Czarny Staw kamienną ścieżką oczywiście z widokiem na Kościelec i wreszcie zobaczyć jak Czarny Staw wygląda z drugiej strony :)






      Rozpoczynamy właściwą wspinaczkę. Najpierw wygodną ścieżką szybko nabieramy wysokości a potem przy pomocy czterech kończyn a także łańcuchów i kilku klamer dochodzimy do celu..... Zawrat to przełęcz położona na 2159 mnpm ! Trzeba włożyć sporo wysiłku, żeby tam dotrzeć..... ale warto, widoki po drodze są wspaniałe na Granaty a potem także Orlą Perć, chociaż ostatnie kilkadziesiąt metrów wspinania trzeba skupić się na łańcuchach zamiast widokach, bo ludzie czekają na swoją kolej i robi się lekki zator.

     Pierwsze wrażenie oglądając zdjęcia jest takie, że ten szlak to łatwizna ale trzeba zwrócić uwagę na ludzi, jacy oni są maleńcy w porównaniu z ogromem gór które trzeba pokonać by dojść do celu.
Oceńcie sami :)













     Dotarliśmy wszyscy cali i zdrowi, nikt nie spadł, nikt nie płakał, wszyscy bardzo zadowoleni dotarli na Przełęcz a kto chciał mógł podziękować Najświętszej Panience za pomoc i opiekę na szlaku




      Na przełęczy dużo ludzi i coś co mnie zaszokowało, ale o tym opowiem na końcu, żeby nie psuć sobie nastroju i wspomnień ...zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i jak najszybciej opuściliśmy to miejsce. 



Szlak w dół, w stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich nie nastręcza żadnych trudności, to wygodna droga z przepięknymi widokami na stawy i otaczające je szczyty. Nie sposób się spieszyć idąc tym szlakiem. Przecież zachwycające widoki skłaniają raczej do tego by usiąść i podziwiać piękno świata.











Kiedyś trzeba jednak wstać i iść dalej......






Właściwie to już koniec chociaż jeszcze sporo drogi przed nami. Trzeba zejść koło Wielkiej Siklawy do Wodogrzmotów Mickiewicza a potem jeszcze kilkadziesiąt minut na Palenicę.




      Na koniec chciałabym napisać o bardzo nieprzyjemnej sytuacji  jaką spotkałam na tym szlaku, właściwie to o dwóch...... Pierwsza to napisy na skale na Zawracie "Śląsk Wrocław ". Jakim trzeba być półmózgowcem, żeby nie powiedzieć debilem, coby wspiąć się tak wysoko tylko po to, by nagryzmolić sprajem napis. Nie pojmuję tego i chyba nigdy nie pojmę a z wrażenia nawet nie zrobiłam zdjęcia tego artystycznego wyrażenia miłości do drużyny sportowej, która mi nic nie mówi bo nie znam się....może dlatego że się nie znam..hmm 

      Druga sytuacja stała się niedaleko Zawratu na pięknym skrawku trawy, na którym wielu z turystów odpoczywało delektując się widokami Stawów , Szpiglasa , Świnicy itd. Najwyraźniej odpoczywali tam bardzo głodni ludzie, którzy wynieśli sobie prowiant po czym pozostawili po sobie opróżnione puszki.....czy po to,żeby jakieś żyjątka mogły sobie do końca wylizać pozostałości uczty ????? 

     Zabrałam je na dół. W głowie mi się nie mieści dlaczego ktoś to robi? Przecież to nie wypadło przypadkiem z kieszeni plecaka. Przykro ..... bardzo mi przykro  i wstyd za takich ludzi :(

    Jeszcze przyszło mi się zmierzyć z widokiem przeładowanych fasiagów, na których królowały cizie w różowych tenisówkach i ich wyelegantowani towarzysze. Nie wyglądali ani na chorych staruszków ani na małe dzieci..... natomiast serce rosło na widok maszerujących maluchów albo tych noszonych w nosidełkach a także starszych pań. Mam nadzieję, że fasiągi kiedyś znikną z tej trasy i może mniej ludzi przyjedzie do Morskiego Oka ale będą to ci, którym zależy na górskim spacerze i pięknej nagrodzie za włożony trud nad stawem a nie zaliczeniu kolejnej tatrzańskiej atrakcji.....



Większość zdjęć jest mojego autorstwa ale dziękuje Natalii za udostępnienie mi swojej fotorelacji :) z której wykorzystałam kilka fotek 


















2 komentarze: