poniedziałek, 5 czerwca 2017

Co u mnie po poście Dąbrowskiej.




       Nie narzekam, że mam pod górkę skoro zmierzam na szczyt :)


       Przetrwałam na poście Dąbrowskiej 30 dni plus trzy dni głodówki na samej wodzie. Przetrwałam brzmi jakby przyszło mi to z trudnością a niespodziewanie nawet dla mnie to było bardzo łatwe.
Dla mnie łatwe bo poprzedzające post trzy dni głodówki spowodowały, że każdy posiłek inny niż woda był dla mnie niczym ambrozja, sycący, pełen aromatów i doznań smakowych. Poza tym moje codzienne jedzenie nie odbiega zbytnio od tego postnego. Od ponad trzech lat odżywiam się głównie jarzynami i zbożami więc w czasie postu z codziennej diety pozostały mi do wyeliminowania tłuszcze, owoce ( z wyjątkiem jabłek, grapefruitów, cytryn i niewielkich ilości owoców jagodowych ) wszystkie zboża i cukier. Natomiast z relacji wielu osób na facebookowej grupie wsparcia inni mieli znacznie trudniej bo musieli zrezygnować jeszcze z mięsa i wszelkiego nabiału. Niesamowite jest jaką kreatywnością okazywali się poszczący. Co za dania pokazywali !!!! Bigosy, nadziewane bakłażany, szarlotka a nawet pizza i majonez z kalafiora !!! Dzięki temu post stawał się nie tyle znośny co niezwykle ciekawy i inspirujący. Do tej pory my weganie weganizowaliśmy dania tradycyjnie mięsne ale sposzczenie ( nie wiem czy takie słowo istnieje ale określa dokładnie to o czym myślę :) ) wegańskich dań to dopiero wyzwanie :) Nie oszukuję się, że pizza na spodzie z kalafiora to danie na miarę restauracji z gwiazdkami michelin. Wygląda jak pizza, pachnie jak pizza ale smakuje niepodobnie do niczego :) ale za to jaka radość :) i pełny brzuszek hahaha

    Jaki efekt ??? Minus 7 kg bez uczucia głodu, skóra doskonale nawilżona dzięki piciu przynajmniej 2 litrów wody dziennie i braku odwadniania przez naturalną kawę i alkohol. Dokuczający mi stan zapalny dziąsła niemal ustąpił, skutki marcowego wypadku w górach pożegnałam z ulgą. Dodatkowo poczucie lekkości, dobry sen i uczucie wypoczęcia rankiem. Plusem postu jest to, że można jeść do woli spośród dozwolonych produktów a i tak trudno przekroczyć 800 kalorii dziennie. 


    Decydując się na taki rygorystyczny post trzeba pamiętać, że wszystko jest w głowie : jak powiesz sobie, że nie dasz rady przeżyć bez mięsa, nabiału, chleba, ziemniaków, owoców kilku tygodni to pewnie masz rację, ale jak zaakceptujesz to, że masz do dyspozycji te a nie inne produkty to wyczarujesz z nich piękne i smaczne posiłki, które dadzą Ci energię, radość jedzenia, paliwo dla organizmu i szczęście.

     Jestem na weganie już czwarty rok i nie walczę już tak zajadle z mięsojadami co zdarzało mi się początkowo robić. Ale bardzo dziwi mnie jedna rzecz apropos postu Dąbrowskiej. Jest to jedzenie czysto wegańskie, często surowe. Prawie wszyscy są niezwykle zadowoleni z efektów zdrowotnych takiego odzywiania ( prawie wszyscy, bo niektórzy po odstawieniu mięsa, nabiału i pieczywa czuli na początku zdezorientowanie co oni mają w takim razie jeść, pojawiały się bóle głowy, głód i bóle w miejscach które prawdopodobnie ulegały zdrowieniu )
      Poszczący podkreślali nie tylko efekt ubytku wagi ale przede wszystkim poprawę zdrowia. Najczęstszymi schorzeniami były kłopoty z tarczycą - hashimoto, insulinoodporność, kłopoty z metabolizmem, trawieniem, zła kondycja skóry, włosów, otyłość. Wszyscy podkreślali, że swoją spektakularną metamorfozę zawdzięczają zmianie odżywiania a jednak większość z nich gdy wspomina się, by może już na zawsze zrezygnowali z mięsa i nabiału skoro już wiedzą, że im szkodzi, mówią zdecydowanie NIE jakby bronili swojej niepodległości. To jest dla mnie tak nielogiczne, niedorzeczne, żeby nie chcieć się czuć tak dobrze już codziennie !!! Kiedy opowiadam, że odkąd jestem weganką nie mam żadnych kłopotów trawiennych, energia mnie rozpiera, wyglądam młodziej, nie bolą mnie kolana i nie choruję na nic słyszę w odpowiedzi : ....może masz rację, ale ja nie mogę żyć bez sera, jem rzadko mięso a wędliny to tylko od święta a poza tym ten cały weganizm musi być trudny i drogi...... Powiem jedno ten cały weganizm jest tani jak barszcz, i liczę że dzięki niemu będę żyć w zdrowiu aż do śmierci w późnej starości. Wierzę w to, że to co jemy ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie. Skoro rezygnacja codziennej porcji mięsa, nabiału, alkoholu, śmieciowego jedzenia powoduje poprawę zdrowia a nawet wyzdrowienie to mnie nie potrzeba więcej argumentów za zmianą odżywiania ......a wierzcie mi znam powodów by przejść na weganizm duuuuuuużo więcej ;)


     Na pewno za kilka tygodni powrócę do postu. Ja wiem, że jest on głównie skierowany do tych, którzy mają kłopoty ze zdrowiem a ja teraz tylko o dalszym odchudzaniu myślę, ale czyż otyłość nie jest jedną z najstraszniejszych chorób, prowadzących do śmierci z powodu niewydolności układu krążenia, zmęczenia układu trawiennego, o skutkach psychicznych w postaci braku akceptacji siebie - grubaska nie wspominając. Wprawdzie kilka lat temu zaakceptowałam i polubiłam mój wygląd i zbędny balast tłuszczowy ale teraz gdy troszkę już schudłam czuję się wspaniale i dużo lżej. Odczuwam to zwłaszcza w górach gdy nogi są mi wdzięczne za odciążenie ich chociaż tyle. Kolejne 7- 8 kg mniej a efekt zaskoczy nawet mnie ;)

    Polecam post dr. Dąbrowskiej z całego serca, chociaż tydzień a organizm odwdzięczy się za oczyszczenie.




Te zdjęcia dzieli 5 tygodni :) Ja widzę różnicę a chcę zobaczyć jeszcze większą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz