niedziela, 11 grudnia 2016

Babia nigdy mi się nie znudzi :)

      


        O mojej miłości do tej królowej gór wszelakich pisałam wielokrotnie. Ostatnio mam mniej czasu niż jeszcze trzy miesiące temu, ale i tak zamiast robić przedświąteczne porządki wybieram górską włóczęgę. Niektórzy pytają po co łażę w to samo miejsce tyle razy, jest tyle innych szczytów, których jeszcze nie widziałam, albo które odwiedziłam tylko raz a jednak tam mnie ciągnie niczym do domu.
      Wieje? Kaprysi? Nic podobnego....trzeba tylko podejść do niej z miłością i wiatr odebrać jako czułe objęcie, który zdmuchuje tylko niepożądanych gości ;).
Pierwszym pomysłem na spędzenie wolnego dnia były Tatry, ale troszkę się obawiałam jak bardzo zawiane będą szlaki a komunikaty Parku Tatrzańskiego nie nastawiały zbyt optymistycznie. Drugą myślą był Lubań ze swoimi spektakularnymi widokami na Tatry, Pieniny i Zalew Czorsztyński. A może Turbacz - bo najbliżej a i widoki piękne...... a może jeszcze coś innego przyjdzie mi do głowy ???? - pomyślałam otwierając mapy Gorc, Pienin, Beskidu Żywieckiego, Tatr.... 
    Szukam inspiracji aż tu nagle dotknęła mnie myśl oczywista w swojej prostocie : Babia Góra !!!!! Tak ! tam jest zawsze dobrze, a przy prognozach na pewne słońce tego dnia wybór Babiej był najlepsza opcją :)

     Wyruszyłam rano, ale tak nie za wcześnie, bo odespać też muszę troszkę a planowałam wejście na szczyt najkrótsze z możliwych - z Przełęczy Krowiarki. Dzień wprawdzie jest już bardzo krótki ale 5 godzin spokojnie wystarczy na na całą wycieczkę wliczając w to nawet postoje na robienie zdjęć albo łyk gorącej herbaty  z termosu.

     Początkowo trasa wiodła przez las, gdzie pomiędzy drzewami ociągała się jeszcze mgła. Wiedziałam jednak, że jej minuty są policzone i czeka mnie słoneczny, piękny dzień. Lubię mgłę, lubię ten filtr , który zawisa w powietrzu zamieniając jasny, słoneczny krajobraz w magiczny świat sepii.






    Już niedługo słońce zaczęło grać pierwsze skrzypce przebijając się przez korony drzew.







     Z każdym krokiem coraz pewniejsza byłam, że ten dzień do innych jest niepodobny, niedługo rozpoczną się rozleglejsze widoki, przestrzenie. Już Sokolica to obiecuje. Nic tylko wysłać serce jej Królewskiej mości Babiej za możliwość odwiedzin .....










     To dopiera polowa szlaku. Bałam się, czy trasa będzie przetarta, czy przyjdzie mi brodzić po kolana w mokrym śniegu. Na szczęście kilkadziesiąt metrów przede mną szła dosyć duża grupa żołnierzy z plecakami, namiotami , którzy będąc w rakach i liczbie około 20 chłopa udeptali mi wygodne przejście. Nie dość, że widoki przednie, to komfort marszu okazał się być znakomity.



Oprócz tamtych panów na szlaku pustki. Zwyczajowe dzień dobry przyszło mi wymienić ledwo z kilkoma osobami. Taka okazja rzadko się zgadza w taką pogodę :) :) :)

Powoli wychodzę ponad linię lasu a ponad kosówkami wyłaniają się najbardziej wyczekiwane widoki na Tatry w całej swojej krasie.




  Im wyżej wychodzę tym panorama Tatr rozleglejsza a kosodrzewinki i niskie rośliny oblepione śniegiem tworzą piękne rzeźby.



    Z tego szlaku widać nie tylko Tatry. Patrząc na drugą stronę zbocza możemy podziwiać pasmo Policy. Ledwie kilka miesięcy temu przechodziłam ten szlak. Powracają wspomnienia tamtych dni. Jak bardzo teraz doceniam minimalistyczny, lekki plecak jaki teraz mam ze sobą a w którym są tylko niezbędne rzeczy i jedzenie na jeden dzień wędrówki. Wtedy dźwigałam na swoich ramionach ponad 15 kg.
Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się go kiedyś przejść w całości.











   Teraz zasypię Was i siebie widokami ze szczytu. Słowa są niepotrzebne, zdjęcia prawie dokładnie oddają klimat tamtego dnia. Wyobraźcie sobie jeszcze wiatr i piekące mrozem policzki. I poczucie tak ogromnego szczęścia, że aż rozrywa serce.






 Cieszę się , że po raz kolejny Babia pozwoliła mi poczuć się Panią Świata przez te kilka chwil na jej szczycie. Pora wracać. Dzień powoli chyli się ku końcowi, zmieni się powietrze, smog wiszący nad siedliskami maleje, wschodzi księżyc. W taki dzień jak ten szczególnie mocno nabieram sił do dalszego życia, wyzwań, pracy :) 
    Chociaż idąc tam myślałam o jednym : Tak chcę żyć!!! Chodzić po górach i rozpływać się w zachwycie dzień po dniu :)







4 komentarze:

  1. Asiu powaliłaś mnie na kolana :) Wspaniała wyprawa ,rewelacyjne foty i tak pięknie nam to wszystko opisałaś .Kobietko kochana masz talent !!! Czyta się Ciebie z wielką przyjemnością a fotografie z Babiej pełen zachwyt aż dech zapiera .Pozdrawiam z zachwytem .<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz ile łez radości teraz wylałam dzięki Tobie. Dziękuję i postaram się chodzić jeszcze więcej i wszystko spisywać. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieżle, to sobie wykombinowałaś.Słońce,pogoda i 20 chłopa do przecierania szlaku.Ale tak poważnie to duży słoik MIODU z czytania i oglądania tego bloga.Duża przyjemność





























    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. majkmark....Bardzo dziękuję za takie pochwały, nawet nie wiesz jakie to miłe i motywujące dla mnie, zwłaszcza że nie wiem kim jesteś :)

      Usuń