niedziela, 25 grudnia 2016

Wszystkiego najlepszego





   
       Nastał teraz czas wielu życzeń świątecznych, za chwilkę także noworocznych. Podsumowujemy mijający rok, a to że nadchodzi kolejny daje nam nadzieję na to, że wszystko można zacząć od nowa, mamy nowe szanse, zaczynamy kolejne odliczanie i teraz na pewno zrobimy wszytko o czym marzymy. Postanawiamy zmienić swoje życie, zadbać o zdrowie, o najbliższych, przeczytać 100 książek, schudnąć 15 kilo do wiosny ( zwłaszcza, że świąteczne obżarstwo i popuszczanie paska nas do tego bardzo mobilizuje )  zapisać się na kursy jogi albo angielskiego i koniecznie nauczyć się być szczęśliwym człowiekiem.
Niektórzy podsumowują swój rok na facebooku, pokazują szczęśliwe obrazki z rodzinnych uroczystości, wakacji, sukcesów i u wielu narasta presja, taka wewnętrzna presja do postanowień noworocznych i zmiany swojego życia na lepsze...... o ile nie jesteśmy narzekającymi Polakami zrzędzącymi na swój pech. Bo przecież zawsze jest dobrze tam gdzie nas nie ma i zawsze innym wiedzie się lepiej a nam to tylko wiatr w oczy :)

      I to w sumie nie jest złe postanowić sobie coś dobrego, konstruktywnego czy rozwijającego końcem roku, by z nowym rokiem rozpocząć nowe życie, mieć nowe szanse. Tylko jest jedno ale ( przynajmniej ja to tak widzę)....same postanowienia są nic nie warte. By coś się zdarzyło w życiu trzeba działać i być przekonanym o tym, że to dobra droga inaczej nic z tego nie będzie. I wiesz co???? Do tego nie potrzeba zmiany kalendarza na nowy, do tego są potrzebne nie tylko postanowienie ale też podjecie decyzji. Wtedy nic nie jest w stanie Ciebie czy mnie powstrzymać. 
Tak więc nie czekaj na 1 stycznia, zmieniaj swój świat na lepsze od teraz. A jak Ci coś nie wyjdzie, to nie czekaj do kolejnego Nowego Roku tylko powstań i walcz o swoje marzenia dalej od razu. 

     Tak było gdy rzucałam palenie. Było to dokładnie 3 lata temu w okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Wcześniej miałam już takie próby w czasie których wytrzymywałam z trudem nawet kilka miesięcy bez papierosa a i tak oszukiwałam siebie pozwalając sobie na jednego, dwa dymki mamiąc się że wszystko kontroluję i szybko powracałam do zniewolenia. I tak trzy lata temu po nocy spędzonej z moimi przyjaciółkami zakrapianej suto winem i zadymionej dziesiątkami papierosów przewidując syndrom dnia następnego, który zawsze był dla mnie problematyczny nie z powodu alkoholu co z za dużej ilości nikotyny postanowiłam sobie idąc spać, że to były moje ostatnie papierosy w życiu. To była tak silna decyzja i tak mocne postanowienie, że następnego dnia obudziłam się nie jak dotychczas z myślą - co to będzie? jak ja przetrwam bez ulubionego dymka z rana?.... tylko z ogromną radością, że jestem wolnym człowiekiem !!!! Papieros już mną nie rządzi !!!! To poczucie triumfu tkwi we mnie do dzisiaj. Nie miałam ani jednej chwili zwątpienia, ani chęci powrotu do papierosów. Wręcz zawstydzała i nadal zawstydza mnie myśl - jak ja bardzo śmierdziałam ludziom, którzy nie palili. Zwracałam uwagę na dobre, drogie perfumy, na higienę osobistą jednocześnie śmierdząc jak popielnica. Byłam z siebie bardzo, ale to bardzo dumna, że ot tak bez żalu zerwałam z nałogiem i jestem dumna nadal. 

   Takich postanowień miałam jeszcze kilka i wszystkie udało mi się doprowadzić do końca wtedy, gdy byłam przekonana o ich słuszności i konsekwentnie dążyłam do celu mimo przeszkód. Nic nie mogło mnie zatrzymać :) 

    Przyznam się teraz, że jak każdy mam takie postanowienia do których podchodzę jak do jeża. Chciałabym, wiem że są mi potrzebne ale podświadomie szukam wymówek by tego nie robić. Wiążą się z trudami albo niezbyt lubianymi przeze mnie czynnościami. Przewiduję porażkę, cierpienie duszy.... więc na wszelki wypadek rezygnuję nieraz bez walki..... ale teraz to wiem, że wystarczy postanowić, wierzyć w to całym sercem, bezwarunkowo a cały wszechświat pomoże mi..... tylko jest jeden warunek : nie wolno zwątpić. Zatem postanowione :

Chciałabym zadbać o mój dom i ogród, wreszcie schudnąć te zbędne 15 kg do wiosny :) wyglądać jak człowiek i mieć w swojej szafie tylko takie ubrania w których wyglądam ładnie, które pasują do siebie i zajmują niewiele miejsca w garderobie. Nadal konsekwentnie kontrolować swoje finanse, więcej pisać, pojechać w Bieszczady na kilka dni, pomaszerować na Trolltungę. Powrócić do biegania i wystartować w kilku biegach w przyszłym roku na dystansie 5 i 10 km. Zdobyć Otargańce, Wielki Rozsutec i Hale Beskidu Żywieckiego a latem poznać historię i kulturę terenu Beskidu Małego

Przyszły rok na pewno będzie inny niż te dotychczas, zmiany już się zaczęły: zwolniłam się z dotychczasowej pracy i mam duże nadzieje w związku z kolejną..... 

Życzę wszystkim jak najlepiej, każdemu kibicuję w dążeniu do swoich celów i na prawdę bardzo, ale to bardzo się cieszę gdy moi znajomi i nieznajomi odnoszą sukcesy zarówno te małe jak i duże. Wierzę w to, że moja zmiana nastawienia na bardziej pozytywne i życzliwe przynosi w moim życiu coraz więcej zmian na lepsze. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem i to nie dlatego że mam wszystko o czym marzę ( bo jest sporo niespełnionych jeszcze marzeń w moim życiu) ale dlatego, że cieszę się ze wszystkiego co mam i co mnie spotyka. Nawet porażki są nauczką i można je przekuć  w zwycięstwo. 

Teraz jak już napisałam, czyli obwieściłam światu moje plany, to nie pozostaje mi nic innego jak je sobie spełniać.

A wszystkim moim czytelnikom życzę odwagi w spełnianiu swoich marzeń, wytrwałości i wiele uśmiechu coby pogodą ducha wymazać wszelakie wątpliwości. 

A na zakończenie droga do Raju:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz