piątek, 18 maja 2018

Kieżmarskie kaczki :)

     


      Wiedziałam, że je tam spotkam.... to przecież rezydentki tego miejsca....kaczuszki żebraczki. Samce kolorowe mieniące się fioletem, zielenią, granatem z podwójnym loczkiem na kuperku, samiczki szare, mniej okazałe a jednak natura pozostawiła im troszkę koloru pod skrzydełkami :) 


     Usiadłam na kamieniu i już niedługo podpłynęła pierwsza....to samiczka...najpierw nieśmiało kręciła się w pobliżu, rzuciłam jej trochę bułki i kaczuszka nabrała odwagi bo głośno napominała mnie prosząc o kolejną porcję jedzonka :) Sprawdzałam co jej posmakuje.... bułka była ok, nawet posmarowana hummusem, natomiast ogórki i fasola były najwidoczniej niejadalne bo wypluwała takie kąski. Co dziwne, posmakowało jej wędzone tofu, które miałam w sałatce :)  Nie tylko kwakała na mnie coraz głośniej, podchodziła coraz bliżej ale kolejne porcje chwytała sprytnie w locie, potem maczała w wodzie i zajadała. Istna ekwilibrystyka.







     Zaraz nadpłynęły kolejne.... to parka. On cudownie upierzony trzymał się troszkę z boku, ona delikatna, podpłynęła na bezpieczną odległość. Chociaż czekały na ciasteczka  nie były takie odważne jak poprzednia "pani ". Zachowanie samczyka było cudne, najwyraźniej opiekował się swoją wybranką. Nie chwytał rzucanych mu kawałeczków jedzenia, te były dla samiczki. Co więcej odganiał tą która była tutaj pierwsza i jeszcze musiał stawiać czoło innemu samczykowi który stawał w konkury do jego kaczuszki. 






     Co to się działo !!!! Ile akcji, emocji, krzyków, radości ( naszej radości, bo po dziobkach trudno było ocenić czy się uśmiechają albo boją ;) ) A na koniec dołączył do tego towarzystwa kot .... tak, czarny kot.... dobrze, że moja koleżanka jest miłośniczką kotów i zaczęła go tulić, bo nie wiem tak na prawdę czy on przyszedł do nas czy polować na kaczki ....hmmmmm.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz