poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Czy kiełbasa z fasoli to nadal kiełbasa?






     To miał być wpis dla moich niewegańskich znajomych ale może doświadczenie tych co już przeszli drogę poczucia bezsilności i buntu pomoże mi w zrozumieniu albo chociaż zaakceptowaniu zachowań tych co wolą tkwić ślepo i bezrefleksyjnie w tradycji.



     Jestem weganką już ponad 4 lata i bardzo dobrze mi z tym. Przeszłam okres buntu i chęci nawrócenia wszystkich na dobrą drogę. Już niepytana nie opowiadam o holokauście zwierząt ani szkodliwości mleka, już głośno nie walczę, nie atakuję ..... ale przecież spokój może wkurzyć bardziej niż atak, więc raz po raz ktoś mnie prowokuje i wbija szpile.

     Teraz jest ku temu najlepsza pora, bo Święta Wielkanocne to święta szynki, jajek, kiełbasy, mazurków, bab drożdżowych.... Tradycja !!!! Tradycja usprawiedliwia wszystko.
    Cierpię gdy myślę o tysiącach jagniąt wożonych na rzeź daleko do Włoch czy Grecji, milionach jajek od kur ściśniętych w klatkach bez możliwości ruchu, tonach szynek i baleronów które są okupione życiem świń.......na dodatek wiem, że znaczna część niedobrowolnej ofiary tych zwierząt zostanie wyrzucona na śmietnik, bo jak zwykle wszyscy kupią za dużo, coby nie zabrakło na święta.....
    Część znajomych będzie mi wciskała kity o tym że jaja ma od znajomej gdzie kury grzebią sobie ziemię za oborą, ser od tej babuleńki, co siedzi na rogu i sprzedaje to co jej jedyna krówka dała, a wędliny od znajomego masarza ze wsi - tej za górką..... Kłamstwo pogania kłamstwo, ale przecież to tradycja !!!
A kolejki na dział mięsny zakręcają niczym wąż boa miedzy regałami, jajka sprzedawane całymi paletkami trójka czy nie trójka byle taniej, byle więcej....

   Co poradzę, przecież nie stanę przy ladzie i nie będę krzyczeć : co Wy ludzie robicie !!!
Staram się działać inaczej, zdaję sobie już sprawę że agresja wyzwala więcej agresji....siedzę sobie spokojnie w domu i przygotowuję te wszystkie tradycyjne dania w wegańskiej wersji. Cieszy mnie to bardzo. Na świątecznym stole był żurek z białą kiełbasą i chrzanem, sałatka jarzynowa z majonezem, kiełbasa podsuszana, pasztety, ciasta. Wszystko wygląda jak tradycyjne dania, smakuje czasem podobnie, czasem inaczej ale jest pysznie, świątecznie. I nawet jeśli Kościół jest komuś nie po drodze w życiu to bardzo przyjemnie jest usiąść do wspólnego stołu, spędzić rodzinnie jakiś czas, rozmawiać, jeść. Bo każdy powód jest dobry na zacieśnianie rodzinnych albo przyjacielskich więzi.


    Ale są tacy, którym strasznie przeszkadza, że nazywam te dania tak samo jak ich mięsne odpowiedniki. Pasztet z soczewicy !!!! Kiełbasa z fasoli !!!!! Ciasto wyglądające jak sernik z kaszy jaglanej !!!!! a majonez bez jajek !!! 
O zgrozo..... jak możesz ..... tradycja !!!!! 
   Zaraz docierają do mnie oskarżenia, że ten cały weganizm to tylko moda a tak na prawdę strasznie tęsknię za mięsem i serem. 

   Ostatni atak -z wczoraj- jaki mnie spotkał, to taki że tacy odmieńcy jak ja powinni mieć swoją własną religię i wtedy będę sobie tworzyć także własną tradycję kulinarną a teraz wara od jedynie właściwej, tradycyjnej, polskiej Wielkanocy!!!
Co ciekawe to nie mięsożerna rodzina mnie atakowała, oni czekali już na mój piernik pomidorowy :))) Zaatakował mnie człowiek, który prawie mnie nie zna, obieżyświat ciekawy ludzi, po którym spodziewałam się raczej zainteresowania a tu taka niespodzianka :(

    Czy Ci wszyscy, co bronią tradycyjnego nazewnictwa niczym niepodległości zdają sobie sprawę, że sami także " kradną" nazwy na potrawy czy dania które pierwotnie miały inny skład.
Szynka z indyka, kabanosy drobiowe, frytki z kurczaka, sznycle w Małopolsce, o rybie po grecku czy ruskich pierogach nie wspominając. Tych potraw właściwie nie powinno być kierując się nazwą.

   Czy zupełnie z innego podwórka : adidasy ( jako synonim każdych sportowych butów ) bielizna ( oryginalnie tylko spodnia biała część odzienia ) tak bardzo nie rażą ale bała kiełbasa z fasoli to przestępstwo....flaczki z boczniaków to profanacja a mleko sojowe to przecież tylko napój, wara od nazywania tego gmo-świństwa mlekiem.....

   Z drugiej strony natomiast mleczko kokosowe jest ok, masło orzechowe też....
A przecież tu nie o tęsknotę za mięsem chodzi tylko o to, żeby każdy wiedział czego się spodziewać po daniu. 
Nikogo nie razi nazwa masło orzechowe, bo to tylko tekstura i międzynarodowe określenie pasty orzechowej. Masło do ciała występuje w kosmetyce i też nikt nie potępia tej nazwy. Bo masło to niekoniecznie wyrób mlekopochodny. Tak jak wiele innych wyrazów też ma wiele znaczeń.
Kiełbasa czy kabanos to kształt, pasztet to tekstura itd....
Przecież nikt nikogo nie oszukuje, ani nie okrada.....przedrostek: roślinny, czy sojowy, albo jaglany wskazuje jednoznacznie na niemięsny skład.

     Jesteśmy narodem hejterów, kochamy się nienawidzić. Odkąd jestem weganką i jawnie staję w obronie zwierząt bardzo często jestem atakowana. Jakbym niszczyła coś co tworzono przez pokolenia. Świat idzie przecież na przód, rozwijamy się, nie żyjemy w jaskiniach ani w chatach bez prądu, kobiety maja równe prawa a niewolnictwo stało się wreszcie piętnowane więc nie zasłaniajmy się tradycją, ona też się zmienia, można ją zachować bez przemocy.
   Wszystkim życzę Wesołych Świąt i otwartości na to co inne. Poznaj zanim zaczniesz ślepo krytykować. Wielkanoc, wiosna, idzie nowe..... to biologiczne nowe otwarcie wszystkiego. 
Kiełkują rośliny, budzą się drzewa, rozmnażają się zwierzęta. Dla mnie teraz zaczyna się Nowy Rok.
A tu takie klejnociki zwiastujące nowe życie :)


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz