środa, 20 kwietnia 2022

Tylko błagam cię.....

 





Tekst powstał na sesji pisania na żywo w ramach Iskry- Platformy Kreatywnych Kobiet :) 

     Basia wpadła do mojej kuchni zziajana, z wypiekami na policzkach. Cała jest ruchem. Nawet gdy usiadła na krześle jej nogi założone jedna na drugą kręcą kółeczka. Wstaje, siada, poprawia włosy, gładzi spódnicę, wierci się łypiąc wielkimi oczami to przez okno, to na moje ręce krojące warzywa na zupę. Najwyraźniej chciałaby coś powiedzieć- zaczyna ale urywa w pól słowa...

- Basiu, co sie stało? pytam
- nic, nic Asieńko, nic się nie stało, wydaje ci się .
I uśmiecha się ni to do mnie ni do siebie.
-Jak nie chcesz to nie mów, widzę przecież że coś się dzieje.
- No dobrze. Powiem ci, przecież i tak zawsze w końcu Ci wszystko mówię, bo wiem że do ciebie to jak w studnię. Tylko nie wiem jak zacząć...
- ok, Basiu. nie spiesz się, powiesz jak będziesz gotowa, a teraz pomóż mi z tymi marchewkami bo nigdy tego obiadu nie ugotuję . 

    Basię znam od kilku lat, jest niesamowitą iskierką, zawsze uśmiechniętą, takim optymistycznym promyczkiem. Delikatna a przy tym filuterna, temperamentna, gadatliwa. Ma serce na dłoni, więc bardzo wszystko przeżywa. Wrażliwa nie tylko na własne kłopoty ale chyba jeszcze bardziej chciałaby uszczęśliwiać gotowa wesprzeć, rozśmieszyć, pocieszyć. Uwielbiam ją:))))
A jakie lubi sprawiać niespodzianki!!!
Na przykład dwa lata temu, gdy wybuchła pandemii a ja obchodziłam okrągłe pięćdziesiąte urodziny wpadła na pomysł, żeby zostawić mi pod drzwiami 50 róż. Zadzwoniła na domofon i szybciutko uciekła. A gdy otworzyłam drzwi to ta łobuziara śmiejąc się z okna samochodu krzyknęła 100 lat !!! i z piskiem opon odjechała. 
Albo innym razem o 6 rano zostawiła talerz ze świeżym drożdżowym ciastem na parapecie okna, żebym miała coś pysznego gdy się obudzę. Właśnie jechała do szpitala na dyżur a nie chciała mnie budzić ...Ależ miałam niespodziankę, drożdżówka z sercem smakuje najlepiej. 

Ciekawa jestem bardzo co się stało... to musi być coś bardzo ważnego.

Basia zapadła się w fotel, wypuściła głośno powietrze i zaczęła opowiadać. 

-wiesz Asiu... wczoraj jak zwykle w środę pojechałyśmy z dziewczynami z którymi gram w siatkę do Zakopanego na drineczki.
-ale ty przecież nie pijesz- przerwałam jej
- ja nie piję ale one tak. Wybrałyśmy nowo otwarty klub o którym Renata słyszała że można sobie potańczyć a wiesz jak ja lubię taniec. Tym razem było jednak inaczej, wpadłyśmy w sam środek turnieju tańca brzucha. Jak te kobiety tańczyły!!! wywijały biodrami, trzęsły bransoletami, a wszystko z taką gracją.  I zrobiłam coś dla mnie nieprawdopodobnego, nie wiem co mnie podkusiło. Poprosiłam o makijaż, cekinowe szarawary, koszulkę. Jedna z dziewczyn pożyczyła  mi swoją biżuterię i poniosło mnie. Popatrz sama.
I podsunęła mi pod nos telefon z filmikiem na którym tańczy niczym indyjska bogini.
-Asiu, ta muzyka niosła mnie, ręce same pląsały jakby znały ten rytm od zawsze. Wreszcie byłam zadowolona z moich bioder i miękkiego brzucha. Co za wieczór !!!!
- I wiesz co??? Wygrałam konkurs tańca brzucha w kategorii debiutantów .

Tylko błagam, nie mów o tym nikomu, mój mąż mi tego nie wybaczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz