środa, 1 listopada 2017

Łatwo było kochać, zapomnieć nie sposób......





        To pierwszy raz od 4 lat kiedy nie poszłam w góry w dzień Wszystkich Świętych. Nie zapomniałam o tych co pozostali w górach na zawsze, o nie. Po prostu po raz pierwszy od lat chciałam iść na cmentarz zamiast w góry. Pobyć trochę z rodziną, ugotować obiad, zapalić w piecu, poczytać książkę, powspominać tego, którego kochać było łatwo, zapomnieć nie sposób. 

       Nie zapomnę. 

       Oni tam już wszystko wiedzą, znają sens życia i sens umierania. Zakładam, że są zanurzeni w bezmiarze szczęścia i tak właściwie to nie powinno mi być smutno, powinnam się cieszyć, że są tam gdzie moja droga także prowadzi.
Nie boję się śmierci co nie znaczy że chciałabym umierać- co to, to nie ....mam plan żyć w zdrowiu aż do śmierci w późnej starości. Bardziej boję się o tych co zostaną...... bo chyba znajdzie się na koniec moich dni chociaż kilka osób, które zatęsknią za mną gdy mnie zabraknie jak ja teraz za tymi mi bliskimi co już odeszli na zawsze.....

      Lubię cmentarze, podobno po ich stanie i zadbaniu można powiedzieć dużo o lokalnej społeczności. Wydaje mi się to z jednej strony powierzchowne na zasadzie popatrz jak ja kocham mego męża,czy babcię, kupiłam jej ogromny wieniec, co prawie nie mieści się na płycie nagrobka i zapaliłam dziesiątki zniczy ale z drugiej strony zadbane cmentarze mówią wiele o szacunku dla zmarłych.....
      Dzisiaj groby są pięknie ustrojone i wszędzie palą się znicze, bo nawet te zaniedbane na co dzień i nie odwiedzane za często tego dnia jakaś litościwa dusza posprząta, żeby nie raziła innych ta pośmiertna samotność.


    A co z cmentarzami na których są pochowani ludzie nie mający już nikogo kto by się zajął ich grobami, co z tymi pochowanymi w lasach z dala od osad..... samotne groby nieznanych ludzi......









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz