I Przyszedł Nowy Rok....
W zeszłym roku po raz pierwszy zrobiłam sobie postanowienia noworoczne. I co udało się zrobić ?
Miałam uporządkować sobie mieszkanie....pomalowałam, posprzątałam, minęło kilka miesięcy i..... znowu mam bałagan.... czyżby poprawka postanowienia w tym roku ???? Czy ja się kiedyś nauczę jak utrzymać ten cholerny porządek ????? Robiłam już w tym kierunku dużo : kupiłam książkę o porządkach domowych, uczestniczyłam w webinarze na ten temat, robiłam grafik co w danym okresie mam okiełznać, powyrzucałam wiele zbędnych rzeczy które przeszkadzały w utrzymaniu porządku..... Może nie jest bardzo źle ale dobrze też nie....postanowienie przechodzi na kolejny rok...
Miałam schudnąć, no bo jak każda kobieta w styczniu zaczynam myśleć o wakacjach i o tym jak będę wyglądać w sukienkach kiedy będzie już za ciepło, żeby schować się w za dużej bluzie i w płaszczu.....Schudłam ....nawet dwa razy schudłam..... raz 7 kg, które powróciło po kilku miesiącach a potem jeszcze raz 7 kg ale teraz już się nie ważę..... po co psuć sobie humor..... człowiek się namęczy, nie zje, spoci a wystarczy pofolgować sobie chwilkę i wszystko idzie na marne......przynajmniej ubrań nie muszę zmieniać, chociaż w sumie taki piękny pretekst miałabym do zakupów.....
Chwileczkę.....przecież ja nie lubię zakupów, zwłaszcza odzieżowych, więc na dobre mi to wyszło :)
Był to bardzo dynamiczny rok jeśli chodzi o pracę. Rzuciłam jedną, stabilną pracę, w której byłam ponad 3 lata na rzecz innej, którą jednakże musiałam opuścić końcem maja. Ale od kilku miesięcy mam nową, którą bardzo lubię więc mam nadzieję popracować tam dłużej.....:)
W tym roku było sporo wycieczek górskich w tym najbardziej wyczekiwana do Norwegii na Trolltungę i ponownie na Preikestolen, byłam dwukrotnie w Bieszczadach i oczywiście najbliższe mi Tatry, Pieniny i Beskidy- Niski, Sądecki, Żywiecki, Gorce....oraz Słowackie góry. Jestem bardzo zadowolona z tych wyjść, bo każde nawet najbliższe jest dla mnie powodem do radości :)
Był festiwal w Ostravie, tym razem samotnie ale pięknie było :)
Jeszcze był jeden plan, tak bardzo obiecywany przez horoskopy dedykowany samotnym baranom ( o znak zodiaku mi chodzi ale w sumie uparta jak baran jestem to można mnie tym zwierzęciem nazywać ;) ) Plan na który właściwie mam mały wpływ....Według gwiazd miałam flirtować, bardzo zakochać się, może za mąż wyjść.....a tu....nic !!! nawet małego romansu, erotycznego uniesienia. Wychodziłam naprzeciw, zaczepiałam, w rozmowy z nieznajomymi się wdawałam. Może ja serce z lodu albo z kamienia mam?....zamknięte na siedem spustów ?
W tym roku żadnych marzeń, planów miłosnych nie robię.....odpuszczam, no trudno..... skupię się na tych rewirach na które mam wpływ: praca, podróże, rozwój osobisty.....Może ja już się wykochałam na całe życie i teraz mam inne bardzo ważne sprawy do ogarnięcia :)
A oto moje bardzo poważne plany na kolejny rok ......
-spadek z poprzedniego roku opisany wyżej ( porządki domowe, nadwaga)
-góry- to oczywiste- ale marzą mi się już od kilku lat Karkonosze, mam nawet mapę i zaplanowane trasy, więc pozostaje wyruszyć moim "kamperem " - Roomsterkiem jak tylko zrobi się cieplej, bo odkładam to z roku na rok a ciągnie mnie tam bardzo, coraz bardziej, zwłaszcza ze latem tam znacznie mniejsze tłumy niż w Tatrach albo Bieszczadach.
I jeszcze zobaczyć z bliska Matterchorn :) to byłoby coś :)
-częstsze zabieranie Luny ze sobą :) teraz biega po całym aucie dysząc i piszcząc z ekscytacji a ja udaję że mnie to nie rusza :) Gdy wracamy jest spokojna bo zmęczona, ale może jak przywyknie do samochodu to nie będzie tak wariować????? Nauczy mnie to cierpliwości, to pewne :)
-comiesięczne tworzenie budżetu domowego i odkładanie na wycieczkę marzeń, którą planuję na moje 50 urodziny za dwa lata..... miesiąc w USA albo jeśli nie dostanę wizy to wyjazd na Karakorum Highway, tak czy owak potrzebne będzie więcej kasy niż na wyjazd w Bieszczady :)
- regularne wizyty na fitnessie, nauka medytacji, podstawy jogi......bo w zdrowym ciele, zdrowy duch...
-ograniczenie alkoholu, rok bez niego to byłoby coś!!!
Wszystko jest dla ludzi, więc z ludźmi gdy nadarzy się na prawdę wyjątkowa okazja to małego drinka albo lampkę wina chętnie wysączę, ale nie więcej ;) to będzie największe wyzwanie, aż sama za siebie kciuki trzymam hahaha.
-mniej facebooka, więcej pisania i czytania.
Chcę więcej czasu poświęcić na rozwój siebie, swojej duchowości..... czuję, że za dużo czasu tracę na sprawdzaniu tego portalu.... dobrze, że mam tylko jeden :) Budzę się rano- sprawdzam co tam w wielkim społecznościowym świecie. W ciągu dnia jak mam chwilkę przerwy znowu kilka razy, potem ciągle internet jest włączony w telefonie a palce odruchowo scrolują strony i nawet przed snem raz jeszcze...... to jest stanowczo za dużo. Gdybym tyle samo czasu poświęcała ćwiczeniom to byłabym wiotka niczym wierzba :)
To i tak dużo.....plany powinny być realne by mogły być urzeczywistnione. A jak będzie? Co uda się zrobić przez najbliższe 12 miesięcy? Opiszę to za rok :) Czy będę świętować sukces, czy płakać nad swoim brakiem wiary w siebie i słabością ? Bo plany robię a Bóg, Świat, Los.... może mają swoje cele wobec mnie? Bo z jednej strony wierzę w to, że to my kształtujemy swoją rzeczywistość a z drugiej wiem, że będzie tylko to co jest dla mnie dobre :) Postanowiłam planować jak zwykle a równocześnie zaufać przeznaczeniu jeśli nie będzie zgodne z moimi zamierzeniami i nie narzekać na przeszkody tylko widzieć w nich możliwości.
I znowu pełna wiary i ekscytacji otwieram kolejny dzień mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz