niedziela, 4 lutego 2018

Być albo nie być na fb oto jest pytanie....





     Minął miesiąc od mojego ostatniego wpisu a przecież wydarzyło się sporo rzeczy, kilka wypraw górskich których jeszcze nie opisałam. 
      Mam ostatnio jakieś opory przed tym, czy dawać siebie innym.
Nie prowadzę żadnych interesów, których powodzenie zależy od zasięgu informacji, nie muszę nikogo do siebie przekonywać. Mam wątpliwości czy nadal obserwować facebooka. Świat internetu wydawał mi się kiedyś bezpieczny i taki wygodny oglądając go z fotela we własnym domu. Tak jednak nie jest......ten świat jest pełen hejtu i braku lojalności. To właśnie sprawiło, że nie pisałam, a dziś pomyślałam sobie, że to głupie z mojej strony, bo przecież bardzo lubię pisać.....nie muszę tego udostępniać, bo przecież w głównej mierze piszę dla siebie, żeby nie zapomnieć cudnych chwil spędzonych z naturą, żeby nie uleciały w zapomnienie myśli które kiedyś mogą się stać nieaktualne, ale będą świadectwem tego, że myślę, zastanawiam się, rozwijam. Jest też przecież kilka osób, które lubią czytać to co piszę i każda z tych osób jest dla mnie promyczkiem.... a cała reszta? Co mi po fałszywych przyjaciołach, powierzchownych znajomościach, lajkach, serduszkach wstawianych nawet bez przeczytania ( wiem,że tak też bywa )..... nic a nic...   
     A może nie tak do końca nic, dają mi przecież złudzenie, że nie jestem taka sama jak mi się wydaje żyjąc tu i teraz, tak na co dzień ....
    Właśnie..... wydaje mi się tylko. Jestem sama i taka jest prawda, ale nie czuję się samotna, bo mam siebie, bo lubię siebie i dobrze mi w tym moim świecie. Chętnie zaprosiłabym tu kogoś ale.... no jest wiele ale..... to jak zaproszenie do swojego domu, w którym jest się niepodzielnym władcą, gdzie nie muszę dbać o nikogo, mieć na uwadze czyjeś zadowolenie, przyzwyczajenia. To nie jest tak, że nie dbam o nikogo poza sobą, to nie o to chodzi. Zależy mi na osobach w moim otoczeniu ale wracam do swojego domu i porzucone na środku skarpetki nie rażą nikogo, brak mydła bo zapomniałam dziś kupić nie jest powodem do wyrzutów, albo obiad trzeci dzień ten sam ....bo mi smakuje curry warzywne z soczewicą w tym tygodniu jest tylko moim wyborem i już ! 
     Ciągła walka, wewnętrzne rozterki co jest dobre, właściwe.
Czy opuścić ten wirtualny świat? Czy jest możliwe korzystać z niego w sposób wybiórczy: brać co jest dla mnie wartościowe, rozwijać się i nie zważać na nic więcej..... 

      Tylko, że im więcej się dowiaduję, uczę tym bardziej mam ochotę podzielenia się z innymi tym co znalazłam, co mnie wzruszyło, zastanowiło i brak reakcji uzmysławia mi, że nie każdy odpowie na moje wynurzenie, a 200 facebokowych znajomych to tylko liczba i w większości zupełnie obcy ludzie żyjący gdzieś daleko...

     Cała ta dzisiejsza paplanina doprowadziła mnie znowu w to samo miejsce, w którym uzmysławiam sobie swoją samotność pośród tylu "przyjaciół".

     Na szczęście mam też kilku realnych znajomych. Tak się zagrzebałam w swoim domu, pośród własnego bałaganu że przestałam odzywać się do kogokolwiek. Przepraszam wszystkich moich niegdysiejszych przyjaciół, dla których drzwi były zawsze otwarte. Życie jest pełne zmian, teraz jest czas samotności. Może kiedyś znowu otworzę drzwi na oścież- prawdę mówiąc brakuje mi tego coraz bardziej- tyle że ja się tak bardzo zmieniłam w ciągu ostatnich kilku lat, że nie każdy kogo znam z przeszłości chce ze mną spędzić swój czas i vice versa .... 
    Cóż.... tak się jakoś samo podziało ....poszłam swoją drogą. 

    Każdy idzie swoją własną drogą, niektóre drogi się krzyżują na chwilę, inne idą równolegle czas jakiś. A najwięksi szczęściarze idą przez całe swoje życie z ludźmi na których mogą polegać i te wszystkie facebooki, instagramy i inne wynalazki są im niepotrzebne by porozmawiać z prawdziwym człowiekiem.
     

      Jak żyć? to pytanie męczy ludzi od zawsze....Mnie też dręczy wiele pytań i myśli, będę o nich pisała, a może ktoś też ma podobnie i będzie chciał przyjść, wypić ze mną herbatę z imbirem, poczęstować się piernikiem i porozmawiać. 

Na początek opiszę kilka moich górskich przejść i przemyśleń, kto chce to przeczyta :) 


    Następny wpis będzie o tym miejscu ze zdjęcia powyżej, które odwiedziłam równe dwa miesiące temu i dręczyło mnie wtedy pytanie: Czy los decyduje co jest dla mnie dobre, czy ja sama kreuję swoją rzeczywistość ? A o tym już niedługo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz