piątek, 29 lipca 2016

To od niego wszystko się zaczęło....









            10 kwietnia 1973 roku urodził się Krzysztof, który zmienił moje życie.
Jakie to dziwne jest, żyjemy sobie spokojnie, jesteśmy z tego życia zadowoleni a czasem wręcz przeciwnie i nagle BUM! ………. Zjawia się ktoś kto bez namawiania, przekonywania, zwracania uwagi na jakość  życia,ot tak….zmienia moje życie o 180 stopni po prostu będąc. Zaskakuje niemal dziecięcą logiką, uśmiechem zawsze i dla każdego, spokojem, opanowaniem, radością, zwariowanymi pomysłami na życie, pewnością jak ono ma wyglądać, beztroską a w tym wszystkim jednak dużą odpowiedzialnością.Coś takiego nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Takiej osoby nigdy wcześniej nie poznałam.
         Będąc dzieckiem, nastolatką miałam jakąś wizję tego jak moje życie ma wyglądać, a potem stopniowo krok po kroku, z każdym rokiem bardziej, moje wyobrażenia zderzały się z rzeczywistością i rozsypywały w pył. Myślałam, że tak musi być, że na tym polega dorosłość, wyjście spod klosza rodziców pod deszcz rzeczywistości. Praca, dzieci, obowiązki, przemykanie lat w tempie błyskawicy.
Teraz już wiem, że nie musi tak być, że wiele zależy od nas a ja taka jakaś nieporadna straciłam w którymś miejscu młodzieńczą pewność siebie. Zgasłam….Nie miałam już marzeń, żyłam dniem dzisiejszym bez planów, bez pragnień. Po prostu byłam nieszczęśliwa chociaż wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy
               Potrzeba trochę odwagi, żeby uczynić pierwszy krok ku zmianie swojego życia. Mimo, że za rogiem nie czają się niebezpieczeństwa to jednak odwaga jest potrzebna. Uwierająca ale znana rzeczywistość wydaje się być bardziej bezpieczna niż to co się może wydarzyć. Trzeba mieć w sobie zaufanie do ……właśnie czemu albo komu ufać? Czy osobie z którą się jest i nęci nowym życiem, czy rodzicom którzy w trosce o nas, pragnąc oszczędzić nam rozczarowań odwodzą nas od radykalnych kroków, czy Bogu….. a może jest inna droga. Może warto się otworzyć na to co przyniesie los. Zaufać światu, uwierzyć że przygotował dla nas wspaniałe życie, że nie jesteśmy tu bez powodu i jedyne czego od nas oczekuje to czerpać radośnie z nowych możliwości.
              Stało się, znalazłam się w świecie innym niż wiodłam dotychczas. I nie chodzi tu tylko o zmianę kraju ale zderzenie się z innym podejściem do życia, świata, ludzi, pracy, problemów . W obcym kraju u boku mężczyzny, który niechcący przewartościował wszystko we mnie, odgruzował moją głowę robiąc w niej miejsce na miłość i radość zaczęłam moją przemianę. Nie stało się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nie byłam wtedy zbyt odważna i niechętnie przyjmowałam zmiany. Ale z drugiej strony intuicyjnie wiedziałam, że staje się to co najlepsze mogło mnie spotkać.  Pierwszy raz pojechałam do Francji z osobą, której prawie nie znałam, a którą pokochałam od pierwszego wejrzenia. To było odważne.
Tak to się zaczęło, chociaż najważniejsze dopiero się stanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz